Wąchock: miasto z żartem na ustach

Oceń artykuł post

Wąchock: miasto, w którym rodzi się humor

To niesamowite miasto znane jest przede wszystkim z żartów, które uwielbiają opowiadać podczas przyjaznych spotkań. Niektóre z tych żartów, np.: „W Wąchocku buntują się kury, bo nie chcą, żeby zostało zrobiono z nich jaja” są naprawdę śmieszne, niektóre nie. Mieszkańcy Wąchocka jednak od dawna nie obrażają się na to. Oni są przyzwyczajeni do życia z uśmiechem na ustach. Przyzwyczajeni, pomimo faktu, że historia jednak pozostawiła smutny ślad na tym wesołym mieście.

Wąchock to nie duże, senne miasteczko w województwie Świętokrzyskim. Miasto pełne kontrastów, które stały się atrakcją przyciągającą kapryśnych turystów, którzy kochają wszystko, co niezwykłe i niebanalne. Niedawno w Wąchocku, w pobliżu miejskiego gimnazjum, otwarto nową siłownię, naprawiono Pałac Kultury. W ciągu pół godziny spokojnego spaceru (właśnie tyle trzeba, aby zobaczyć wszystkie zabytki Wąchocka) można zobaczyć XII-wieczne Opactwo Cystersów, stare drewniane domy z rzeźbionymi przedsionkami, cmentarz żydowski i nowy brukowany chodnik prowadzący wzdłuż nabrzeża rzeki Kamiennej.

Nie wiadomo, kiedy dokładnie do Wąchocka przyczepiono etykietę „komiczną”, ale dowcipy o mieszkańcach miasta są bardzo popularne na terenie całej Rzeczypospolitej. Gdzie jest najdłuższy Polski most? Oczywiście w Wąchocku, bo jest zbudowany wzdłuż rzeki. Dlaczego mieszkańcy Wąchocka musztardę ekrany telewizorów musztardą? Oczywiście, aby poprawić ostrość. Setki, jeśli nie tysiące, podobnych aforyzmów przedstawiają Wąchock jako „gospodarstwo na skraju cywilizacji”. Coś podobne do naszych dowcipów o Czukczach.

Skąd jednak powstały te dowcipy? Według jednej z wersji żartobliwa historia Wąchocka zaczęła się jeszcze przed I wojną światową, kiedy mówcy „Radia Kielce” zaczęli na żywo żartować z jednego ze swoich pracowników, który pochodził … zgadnij skąd?

Według innej wersji dowcipy o Wąchocku to dzieło władz radzieckich. Wąchock zawsze odznaczał się szczególnym patriotyzmem, a upokorzenie jego mieszkańców taką metodą „Goebbelsa”powinno było doprowadzić do pojawienia się u tych ostatnich poczucia wstydu z powodu „małej” ojczyzny. Początkowo vonhovchan był naprawdę bardzo zirytowany takimi wyjaśnieniami, ale z czasem był przyzwyczajony.

Tak więc żarty o Wonchocku pozostały i przeszły do kategorii lokalnej atrakcji. Początkowo mieszkańcy Wąchocka byli naprawdę bardzo zirytowani z powodu takich wyjaśnień, ale z czasem oni przyzwyczaili się do tego. Tak więc dowcipy o Wąchocku pozostały i są lokalną atrakcją.

Jednak prawdziwa, nie wymyślona historia Wąchocka jest pełna tragicznych epizodów. To tutaj przy aktywnym wsparciu miejscowej ludności, „styczniowym” powstańcom udało się przetrwać kilka tygodni. To Wąchock został praktycznie zniszczony przez wojska rosyjskie i pozbawiony praw miejskich na długie lata. To tutaj w czasie II wojny światowej walczyły oddziały partyzanckie pod dowództwem Piwnika „Ponurego” i Kaczyńskiego „Nurta”.

W rozmowie z mieszkańcami Wąchocka od razu rzuca się w oczy wyraźny podział na „rdzennych” i „przyjeżdżających”. Są jeszcze „grumbki” – rodowici mieszkańcy Wąchocka, którzy posiadają wyjątkowy przywilej, nadany im jeszcze przez Kazimierza Jagielończyka. To przywilej – wycinanie metra sześciennego lasu rocznie. Porządny grumbek na „przyjeżdżających” patrzy z góry jako na kundla.

Jak mówią sami mieszkańcy Wąchocka

ludzie są podzieleni na „ptoki „ i „krzoki”. Ptok – (ptak) – przyleciał i odleciał, a krzok (krzew) – rośnie tylko tutaj i nie ruszy z miejsca.

Te dwie historie Wąchocka są tragiczne i komiczne, istnieją obok siebie, nie powodując dla siebie żadnych kłopotów. Trzeba jednak pamiętać, że miasto ma swoje niepisane zasady i tradycje. Główną atrakcją architektoniczną jest Opactwo, liczne kościoły, systematycznie organizowane uroczystości i imprezy upamiętniające zmarłych bohaterów Rzeczypospolitej.

Tytuł „Stolica humoru” jest potwierdzony przez pomnik Soltisa – niezmiennej postaci większości dowcipów. A mieszkańcy Wąchocka … No cóż, na szczęście nauczyli się naśmiewać z siebie samych i od dawna nie przejmują się śmiesznymi historiami, które opowiadają o nich i ich ulubionym mieście.